Choć spędziłam w Dubaju zaledwie kilkanaście godzin podczas tranzytu, to jednak udało mi się odwiedzić najważniejsze punkty, tak zwane „must visit”. Pierwszym celem był hotel Atlantis na wyspie palmowej. Z lotniska przeszłam bezpośrednio na metro, które dowiozło mnie w okolice hotelu. Następnie, specjalnie wybudowaną koleją zabierającą ludzi z podstawy na szczyt wyspy palmowej, pojechałam do hotelu. Dolna część hotelu jest dostępna dla turystów, którzy mogą podziwiać olbrzymie akwarium wybudowane w hotelowych wnętrzach. Bajka!!! Były w nim nawet rekiny. Kolejnym celem był The Mall, czyli największe centrum handlowe Azji. W jego wnętrzach, oprócz sklepów i restauracji również można było znaleźć akwaria, a do tego fontannę oraz… stok narciarski. W The Mall jest wejście do Burj Khalifa, czyli najwyższego budynku na świecie. Jeśli wykupimy bilet, możemy pojechać kilkadziesiąt pięter w górę na punkt widokowy. Ja swój bilet kupiłam wcześniej online – było nie tylko taniej, ale przede wszystkim miałam pewność wjazdu o konkretnej porze. Polecam wybrać porę popołudniową, by zobaczyć Dubaj z góry zarówno za dnia, jak i o zmroku. Coś niesamowitego! Wieczorem udało mi się jeszcze obejrzeć pokaz tańczących fontann przy The Mall, bezpośrednio pod Burj Khalifa. Byłam tak zauroczona miejscem, że zapomniałam o godzinie i ledwo co zdążyłam na ostatnie metro na lotnisko. Jeśli ktoś będzie miał dłuższy tranzyt w Dubaju, zdecydowanie polecam „wyjście na miasto”. Dodam, że poruszałam się po mieście bez dostępu do Internetu, mając jedynie zdjęcia z wcześniej przygotowanych mapek. Poruszanie po mieście jest intuicyjne, wszystko jest dobrze zorganizowane i oznakowane. Nie udało mi się jedynie dojechać w okolice hotelu Burj Al Arab (w kształcie żagla), ale to następnym razem.
Komentarze